01 stycznia na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, uruchomiony został publiczny rejestr najgroźniejszych przestępców seksualnych. Na liście znajduje się blisko ośmiuset pedofilów a od wczoraj, każdy może sprawdzić, utajnione jak do tej pory, dane.

W biuletynie, utworzonym w październiku ubiegłego roku, znajdziemy nie tylko nazwiska ale również miejsce urodzenia, miejsce przebywania oraz fotografie osób, które dopuściły się przestępstw seksualnych wobec dzieci. Oprócz tych nazwisk do rejestru trafiły także dane recydywistów, którzy popełnili kolejne przestępstwo na tle seksualnym. Publiczny rejestr pozwala na wyszukanie pedofila po nazwisku czy też po nazwie miejscowości.

REKLAMA

Oprócz tego, 01 stycznia uruchomiony został również rejestr z ograniczonym dostępem. Tam znajduje się ponad dwa tysiące nazwisk, numerów pesel, miejsc urodzenia i przebywania gwałcicieli i pedofilów, stręczycieli dzieci i skazani, którzy posługiwali się pornografią na szkodę nieletnich. Z utajnionego rejestru mogą korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.

Dyrektorzy szkół, a także organizatorzy wypoczynku czy zajęć dla dzieci są zobowiązani sprawdzać w tym rejestrze, czy osoby, które zamierzają zatrudnić, figurują w nim. Jeśli tak - nie będą ich mogli zatrudnić. Za niedopełnienie tego obowiązku grożą kary - od grzywny w wysokości co najmniej 1000 zł po karę aresztu. Dodatkowo, każda osoba, której nazwisko znajduje się w rejestrze, pod groźbą kary aresztu ma obowiązek zawiadamiania policji o aktualnym adresie zamieszkania. Każdy komisariat ma obowiązek uaktualniać te dane na bieżąco.

Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro mówiąc o rejestrze podkreślał, że państwo ma obowiązek chronić dzieci a nie tych, którzy je krzywdzą. Taka utrata anonimowości ma sprawić, że każdy przestępcę seksualny po wyjściu z więzienia, będzie pod stałą kontrolą. Według Ministra mamy prawo wiedzieć, czy skazani za przestępstwa seksualne są naszymi sąsiadami, czy chcą pracować np. w szkole.

monikary