Serwis informacyjny mieszkańców Barlinka i okolic

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 

SEWD Centrum Drewna

 

WATEX sp. z o.o.

 

LUX-TRANS

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 SEWD Centrum Drewna

 WATEX sp. z o.o.

 LUX-TRANS


 czwartek 18 lipca 2024r.   imieniny: Arnold, Erwin, Erwina

Reklama

A A A
0 1 1 1 1 1
Image
Iwona Małgorzata Żytkowiak
Z okazji premiery najnowszej książki Iwony Małgorzaty Żytkowiak, postanowiliśmy zadać autorce kilka pytań. Tych o kobiecości, planach na przyszłość, życiu prywatnym… Zapraszamy.

 

Po „Kobietach z sąsiedztwa”, Tam, gdzie twój dom”, „Toni” i „Spotkaniach przy lustrze”, nadszedł czas na kolejną  publikację. Już 12 maja premiera najnowszej książki „Dokąd teraz”. Na swoich profilu na fb pisze Pani, że jest ona jedną z najbardziej intrygujących ze wszystkich wydanych wcześniej powieści. Co sprawi, że czytelnik biorąc ją do rąk, będzie chciał pochłaniać kolejne jej strony? - Dokąd teraz? – to powieść, w której jest i trochę tajemnicy, i trochę sagowości, i trochę seksu… wszystko, czego potrzeba, by czytelnik znalazł coś dla siebie, ale czy będzie chciał,  tego nie wiem. Oczywiście ja bardzo bym chciała, by tak się stało. Dlaczego intrygująca? Kiedy zakończyłam pracę nad książką (po niemal dwu latach), po wielokrotnym jej odczytaniu, kiedy udało mi się ogarnąć całość, kiedy starałam się zdystansować do tego, co napisałam, zdałam sobie sprawę, jak wiele rzeczy się ujawniło, wiele wątków, problemów. Niektóre rzeczy po „wyświetleniu” się w mojej głowie, samą mnie zaskoczyły.

REKLAMA

Promocja twórczości Iwony Małgorzaty Żytkowiak to prowadzenie bloga oraz profil na portalu społecznościowym. Gdzie w tym wszystkim spotkania z czytelnikami?  Nie tylko to. Będę się chwalić (żart). Byłam w Radio Stargardzkim, Radio Zachód, w Vox Fm, w telewizji gorzowskiej Teletop. Moja powieść była rekomendowana w wielu gazetach lokalnych i ogólnopolskich, a nawet zagranicznych a także na antenie programu I Polskiego Radia przez znaną dziennikarkę Dorotę Koman. „Tonia” była dwukrotnie w całości czytana w Radio. Obszernych fragmentów powieści „Kobiety z sąsiedztwa” w doskonałej interpretacji Doroty Kolak (znanej szerszej publiczności z serialu „Przepis na życie”) wciąż jeszcze można posłuchać na antenie Radia VOXFM. W marcu ukazał się „Almanach poetów i pisarzy ZLP”,  w którym znalazło się dla mnie miejsce, na biogram, przedruki wywiadów i kilka wierszy. Cyklicznie też ukazują się moje wiersze  w Pegazie Lubuskim.

A spotkania? To trochę jakby nie do mnie pytanie. Cóż! Jeżeli otrzymuję propozycje, zazwyczaj z nich korzystam: miewałam spotkania w Gorzowie, Szczecinie, Stargardzie, Międzyzdrojach i w Barlinku oczywiście. W maju mam spotkanie w Myśliborzu.  Siłą rzeczy – z uwagi na pracę zawodową, na syna – Marcela, który  mnie ( i ja jego)  w dużej dawce potrzebuje, nie mogę sobie pozwolić na „dalsze tourne”. Staram się jak mogę wychodzić naprzeciw oczekiwaniom czytelników.

Spotyka się Pani z życzliwością czy raczej zawiścią i zazdrością? Chodzi mi o opinie po przeczytaniu Pani książek - te wypowiedziane w oczy i te mówione pokątnie. Chcę wierzyć, że ludzie są życzliwi. Co do opinii o moich powieściach - są niezłe, chociaż to naprawdę bardzo indywidualne, jak ktoś odbiera to, co czyta. De gustibus non est disputantum. Wszystko zależy od tego, czego się od książki oczekuje.  Jeżeli ktoś znajdzie w moich powieściach coś dla siebie, to zapewne ocena wypada dobrze. A poza tym to tak już jest, że tete a tete mało kto ośmieli się powiedzieć: „to lipa”. Owszem, po pierwszej powieści, która zaskoczyła wiele osób, pojawiły się takie pytania: ciekawe, co ona takiego mogła napisać? Ale myślę, że i owi malkontenci, gdy przeczytali, przekonali się, że nie jest ze mną tak źle (żart). Jednak najczęściej spotykam się z przychylnością (by nie używać wielkiego słowa „uznanie”). 

Czas dla rodziny, praca zawodowa, ukochane podróże i pisanie książek – jak znaleźć na to wszystko czas? To wszystko kwestia organizacji. Po czasie różnych doświadczeń, nauczyłam się właściwych proporcji. Wiem, że trzeba sobie ustawić w życiu priorytety, a potem przyporządkować im siebie. Dla mnie w kolejności najważniejsza jest rodzina, praca i pasja. I staram się w miarę po równo oddawać się im. Wiem, że kiedy zburzy się proporcje na koszt jednej, pozostałe szwankują.  To bywa niekiedy trudne, bo zdarza mi się zapędzić i czasem widzę, że to było złe - wprawdzie coś zyskałam, ale też i coś straciłam. Czasem jak to bywa – skóra niewarta wyprawki. Ja bardzo cenię czas. Wiem, że jest ograniczony i dlatego nie lubię go trawić bezsensownie, ale to nie znaczy, że przyspieszam. Wręcz przeciwnie. Kiedy mogę i na ile mogę, staram się spowalniać, żeby nie stracić nic ważnego, a jak najwięcej uszczknąć dla siebie z tego co wokół. Lubię się zatrzymywać.

Image 

Jakie książki na półkach prywatnie Pani posiada? W czym się zaczytuje i do czyjej twórczości wraca?

Strasznie dużo! Posiadam dość okazały księgozbiór filozofii, wszelkie słowniki, trochę albumów i wiele, wiele książek światowej i rodzimej klasyki. Kupuję bardzo dużo i zawsze mam problem, by dokonać dobrego zakupu. Posiłkuję się opiniami Michała Nogasia, Xsięgarni, czasopismem Książki, rekomendacjami  na portalach książkowych oraz zdaniem mojej przyjaciółki. Szkoda mi pieniędzy i czasu na marne książki. Czytam również  nieprzyzwoicie dużo. Nie potrafię odnaleźć w pamięci dnia, w którym bym nie czytała.  Wybieram takie książki, które coś we mnie zostawiają,  nie kończą się z ostatnią stroną. Mam zwyczaj czytania z notatnikiem. Jeżeli czytam coś i nie mam potrzeby poczynienia w trakcie jakichś zapisków, to znaczy, że książka jest kiepska. A dodatkowo - ważne jest to, że nigdy nie odkładam nieprzeczytanej książki, więc tym bardziej wiele czasu poświęcam na wybór kolejnej, by wybór nie okazał się chybiony i bym z  nie miała poczucia straconego czasu. Do czego wracam! Zawsze do Herberta i ostatnio zdarza mi się sięgać powtórnie do Myśliwskiego.

Łatwo pisze się książkę o miejscach, w których przebywa się na co dzień? Niewątpliwie łatwiej się pisze, gdy topografia miejsca jest obznajomiona. Można sobie wówczas pozwolić na detal. Skupić się na nim. To taka okoliczność, kiedy mogę opisać, a nie wymyślać. Choć bez wątpienia i tu, i tu trzeba się starać. Dla czytelnika. Dla wywołania w nim wrażenia „ bycia w zaproponowanym przeze mnie świecie”.

Pisze Pani o silnych kobietach, radzących sobie z tym co złego przynosi życie. Czy uważa się Pani za silną kobietę? Mogę sobie pozwalać na słabostki, ponieważ mam przy sobie silnego mężczyznę, na którego mogę, jeżeli nie wiele scedować, to zapewne pomaga mi  zmierzyć się z różnymi „życiowymi” niedogodnościami, ciężarami, przeszkodami. Nie jestem sama.

Jak to się stało, że Pani powieści zaczął wydawać Prószyński i S-ka? Cud! (żartuję). Opowiadam często tę historię. Zazwyczaj poszukiwanie wydawcy odbywa się tak samo. Wysyła się w formie elektronicznej lub tradycyjnie powieść do wydawnictw i potem następuje błogosławiony okres wyczekiwania. Najczęściej jednak milczą telefony, puste pozostają mailowe skrzynki. A mnie się zdarzyło, że  naraz zadzwonił telefon, w którym młody mężczyzna, przedstawiając się jako redaktor wydawnictwa Prószyński i sp. bez zbytniego wstępu oświadczył, że po przeczytaniu moich powieści jest pod ich wielkim wrażeniem, co potwierdziły też nieco później opinie niezależnych krytyków i zaczęło się… Po prostu. Podpisali ze mną umowę  od razu na dwie powieści.

Image 

Tak jak wspomniałam wcześniej – premiera nowej książki już w maju, ale znając Panią, pomysł na nową powieść już jest. Chyba się nie mylę?  Ba! Mam wiele pomysłów. One przychodzą same z siebie. Niekiedy na pozór nielicząca się impresja staje się owym zapłonem i zaczyna rozrastać się do zdarzenia, to, z kolei przyrasta o zdarzenia poprzednie, następne i tworzy się z tego łańcuch przyczyn i skutków. Czasem jest to imię, a czasem element jakiejś biografii – jak w przypadku postaci mojej ciotki o arystokratycznie brzmiącym imieniu Delfina, która była szalenie ciekawą postacią a dodatkowo przeżyła piekło Powstania Warszawskiego. Planuję, by historie, które de facto były jej udziałem stały się kanwą mojej powieści o tytule „Opowieści Delfiny”? Ale to potem. Teraz piszę powieść o roboczym tytule „Między niebem”. Jest już w dość dużym stopniu zaawansowania. Zdradzę, że po „odejściu” w ostatniej powieści z Barlinka, ponownie wracam – tu i w okolice przedwojennego, wojennego i współczesnego zarówno Barlinka, jak i Żydowa, i nieco oddalonego Neuwedell (Drawna). I choć zawsze odżegnywałam się od historii, to, im jestem starsza, bardziej dojrzała, bardziej świadoma potrzeby posiadania własnej tożsamości, tym coraz częściej i coraz chętniej poniekąd ocieram się o historię.

Dlatego też z uporem maniaka tworzę moim postaciom genealogię, bo jeśli świat rzeczywisty ma się uprawdopodobnić w czytelniku, to musi być światem, w który można uwierzyć, tak więc na mocy tego, co mówię, bohater nie może pojawić się ot tak, ad hoc, musi mieć swoją opowieść. Takie moje podejście zapewne powoduje, że moje powieści coraz częściej mają coraz więcej szkatułek, stają się wielowątkowe, bo każda z postaci niesie swoją historię.  Jedną z bohaterek nowej powieści jest córka Żydówki Estery Naumowicz i Anzelma Witchow – Ruta. Chcę jednak w tej powieści nieco rozkondensować poważny nastrój, wprowadzić trochę lekkości. Czy mi się uda? Zobaczymy. Długa droga przede mną. Ważne, że mam wiele pomysłów. Nie kataloguję projektów w sygnowanych szufladkach, ale fakt „posiadania” ich w pewien sposób nadaje sens temu, co robię. Nie ma pustki. I na koniec dodam, że przymierzam się do wydania tomiku poetyckiego pt. Dr(ą)żenie. Dojrzałam.

Czy w dzisiejszych czasach da się zarobić na książce? Wystarczy dobra promocja i książki się sprzedają? Wszędzie mówi się o spadku czytelnictwa w Polsce. Jak to jest z Pani powieściami?

Może gdybym nazywała się E.L. James…. ( żart). Moje wydawnictwo chyba jest zadowolone, skoro powieść, która ukaże się w maju, została zaakceptowana po niespełna dwu tygodniach od przesłania do redaktora i zyskała chlubne  opinie selekcjonerów i niezależnych recenzentów.

O czym Pani marzy – w sferze literackiej i tej prywatnej?

By dany mi był czas na to, by celebrować życie ze wszystkimi jego aspektami…

Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Dziękuję
Z Iwoną Małgorzatą Żytkowiak
rozmawiała
monikary

Dodaj komentarz


Wpisy wulgarne, zawierające błędy ortograficzne, hejt, kłótnie, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane DUŻYMI LITERAMI), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze. Zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj? Napisz do nas redakcja@barlinek24.pl lub użyj przycisku "Zgłoś administratorowi". Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Prosimy nie podpisywać anonimowych komentarzy z imienia i nazwiska. Regulamin komentarzy.

Twój komentarz nie został opublikowany? Skorzystaj z fb i komentuj pod postem na naszym profilu B24.

Kod antyspamowy
Odśwież