Do komentarza #8:

To co Pani/Pan pisze sugeruje, że odnoszę się krytycznie do rozmieszczania defibrylatorów w mieście. Nic podobnego, proszę czytać ze zrozumieniem.
Przeciwna defibrylatorom nie jestem, jednak odnoszę wrażenie, że możliwości tego sprzętu często się przecenia, nie mówiąc już o tym, że w każdym kraju i społeczeństwie rzadko się go używa, z wielu powodów. Jednym z nich jest niewiedza jak tego sprzętu użyć. Jest sporo mitów na temat defibrylatorów: np. kiedy i jak powinny być używane. Pozwolę sobie trochę rzeczy naświetlić mimo, iż nie jestem 'osobą medyczną'.
Gdyby 'randomowo' spytać osoby w jakich przypadkach zastosowałyby defibrylator odpowiedziałyby, że w przypadku ataku serca. Nic bardziej mylnego; defibrylator używa się w przypadku zatrzymania akcji serca, tzn. zatrzymania mechanicznej czynności serca. Atak serca to, powiem brzydko 'problem z rurą', natomiast zatrzymanie akcji serca to sprawa impulsu elektrycznego. Chociaż atak serca może spowodować zakłócenie impulsu elektrycznego powodując zatrzymanie akcji serca to ważne jest, że defibrylator używa się kiedy osoba jest nieprzytomna, nie oddycha i nie wyczuwa się u niej pulsu, czyli NIE w trakcie kiedy przechodzi tzw. zawał.
Defibrylator, czyli AED to z angielskiego 'automated external defibrillator' - automatyczny defibrylator zewnętrzny.
Automatyczny w tym przypadku znaczy opierający się na algorytmie.
Zadaniem AED jest automatycznie zmierzyć rytm serca osoby i zdeterminować czy szok elektryczny jest potrzebny czy nie. Maszyna ta jest tak zaprogramowana aby nie podawać komendy dla obsługującego o potrzebie szoku elektrycznego gdy taka potrzeba nie istnieje. Jednak algorytmom, tak jak i ludziom, zdarza się pomylić. Były przypadki kiedy AED odczytywał prawidłowy rytm zatokowy jako 'patologiczny' i wydał komendę do szoku elektrycznego.

Nie wszystko złoto co się świeci, jak mówi przysłowie. Największa potrzeba zastosowania defibrylatorów to tzw. 'zacisze domowe' bo właśnie w takich lokalizacjach, a NIE w miejscach publicznych, sytuacje kryzysowe wymagające tego sprzętu zdarzają się najczęściej.

Trzy AED to koszt 20 690,49 zł. Do tego dodać trzeba koszty utrzymania sprzętu, wymiany baterii, diod, itp.
Wpuszczanie rodzin pacjentów do szpitali w czasie '...demii' to koszt zerowy, a jaka korzyść zdrowotna dla tych potrzebujących wsparcia i ich bliskich. Niestety ta darmowa opcja była... zakazana.

Rok temu Pan Burmistrz z uśmiechem na ustach odbierał promesę "Rosnąca odporność" dla samorządów promujących 'Bóg wie co'. Dziś z uśmiechem na ustach rozmieszcza po mieście defibrylatory, które mogą się przydać, między innymi, ludziom dotkniętym 'Bóg wie czym'.

Nie to żebym się czepiała, działanie jest jak najbardziej logiczne: najpierw stworzyć problem później szukać dla niego rozwiązania. Niejeden 'wielki' tego świata już tak zrobił.

Pozdrawiam i życzę abyśmy byli chronieni od zła wszelkiego i od....'Bóg wie czego'.

Cytuję Guest:

Tylko co to za pomysł by defibrylator w urzędzie był w środku budynku. Co gdy zajdzie potrzeba użycia a urząd będzie już zamknięty??

Jeśli urząd będzie zamknięty, to nikt w nim nie bedzie potrzebował pomocy medycznej z użyciem defibrylatora.

Fundusz przeciw covid jest długiem poza budżetowym. Dziękuję w imieniu swoich dzieci i wnuków za ten dług. Nie pozdrawiam

Bardzo dobry krok oby więcej takich urządzeń.