Śmierdzący dym

– Jestem alergikiem, kiedy tam się pali, mam duszności. Korzystam wtedy z pogotowia ratunkowego. Zwracałam się do burmistrza o załatwienie tej sprawy. Otrzymałam trzy pisma, z których nic nie wynikało. - Napisałam także do ochrony środowiska w Szczecinie, ale też nic to nie dało. Według pani Wandy, kiedy wreszcie dokonano kontroli, to nie tam gdzie trzeba. I dym dalej nie daje normalnie egzystować. O otwarciu okien, nie ma co marzyć. A budzenie się w pokoju śmierdzącym dymem, do przyjemnych nie należy. Zarazem poinformowaną ją, że w razie dalszego pojawiania się dymu, powinna ona powiadamiać policję. – Dzwoniłam tam trzy razy. – Ale te interwencje nic nie dały.

REKLAMA

Kierownik referatu Gospodarki Mieniem Komunalnym i Ochrony Środowiska, Cezary Krzyżanowski potwierdza, że po otrzymaniu skargi, dokonano kontroli na posesji, o której wspomina. – Sprawdziliśmy, czy osoba, do której należy sporny komin, ma umowy na wywóz śmieci. Ma. Sprawdziliśmy także, czy właściciel baru, który na tej posesji działa, też posiada takie umowy. Posiada, a dodatkowo kupuje worki na plastykowe odpady. Niestety nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co w piecu, z którego później unoszący się dym nie daje spokojnie mieszkać sąsiadom, palono. – Na to, potrzebne byłyby specjalistyczne badania. Także policjanci potwierdzają interwencje związane z unoszącym się dymem. – Rzeczywiście patrol policji był tam kilkakrotnie – informuje kierownik referatu prewencji Jerzy Symela. – Dziwi nas trochę wypowiedź, że nic one nie dały.  Osobiście rozmawiałem z właścicielem pieca, w którym rzekomo pali się śmieci. Rzekomo, bo policja nie jest w stanie tego stwierdzić. Po takiej rozmowie komin podwyższono. Założono też na niego filtr. – Dlatego uważam, że jednak wizyty policjantów coś dały.
js

Nieszczęsny komin zlokalizowany jest tak, że zawsze, kiedy wiatr będzie wiał w stronę ul. Kościelnej, dym z niego wydobywający się będzie docierał do sąsiednich bloków. Tak jest od kilkunastu już lat. Ani ochrona środowiska, ani policja nie stwierdziła, że ktoś spala śmieci po sąsiedzku. I pewnie jak się kogoś nie złapie za rękę, to tak pozostanie. Być może w tym, i wielu innych podobnych przypadkach, w mieście przydałaby się straż miejska. Jedna, czy druga jej kontrola, zaraz po zgłoszeniu faktu wydobywania się śmierdzącego dymu, być może dałaby wynik pozytywny. Niestety z różnych powodów straży miejskiej nie ma. Dlatego mieszkańcy miasta dalej będą przychodzić na sesje Rady Miejskiej i zgłaszać podobne problemy. Problemy, które teoretycznie można by szybko rozwiązać.

Dodaj komentarz