Dom Dziecka w Barlinku

Drugie tyle dołoży urząd województwa zachodniopomorskiego. Za te pieniądze przeprowadzony zostanie gruntowny remont trzech łazienek oraz utworzone zostaną trzy aneksy kuchenne wraz z wyposażeniem. - Marzy mi się remont kuchni głównej, ale mając aneksy kuchenne, możemy poczekać, bo już będziemy mieli gdzie przyrządzać z dziećmi śniadania i kolacje. To przecież element wychowania i przygotowania naszych podopiecznych do dorosłego życia - mówi dyrektorka placówki Dorota Bartosiewicz.

W ubiegłym roku w Domu Dziecka przeprowadzono inwestycje na kwotę 206 tys. zł. Wymieniono wszystkie okna. Jest nowy piec i zmodernizowana kotłownia. Urząd wojewódzki dał 140 tys. zł, starostwo 58 tys. Reszta kwoty pochodziła ze środków własnych placówki. - Są to pieniądze pozyskiwane przez nas od sponsorów, zgromadzone na odrębnym rachunku dochodów własnych. Ze wszystkich wydawanych z tego konta środków finansowych rozliczamy się z darczyńcami co do grosza - dodaje główna księgowa Domu Dziecka Irena Kurzawska.

Z pomocy otrzymanej od tzw. ludzi dobrego serca zmieniono część podłóg. Z początkiem nowego roku szkolnego dzieci mogły liczyć na wyposażenie tornistrów. Teraz kiedy zbliża się jesień, a później nadejdzie zima wszystkim wychowankom potrzebne będzie obuwie i ciepłe okrycie. Potrzeb jest dużo, ale patrząc na dotychczasową operatywność szefowej Domu Dziecka i na ludzi, dla których los sierot nie jest obojętny, można być pewnym, że wszystkie potrzeby będą zrealizowane.

Kierująca Domem Dziecka dyrektorka ma także nadzieję, że przebywające w nim dzieci są zadowolone z warunków w jakich przyszło im mieszkać. - Wszyscy staramy się, żeby przebywającym tu dzieciom choć w małym stopniu dać namiastkę prawdziwego domu - mówi Dorota Bartosiewicz.

W placówce przebywa 30 podopiecznych. Zajmują się nimi wychowacy, pedagodzy, psycholodzy. Dzieci uczęszczają do barlineckich szkół. W placówce mogą przebywać do ukończenia pełnoletności. Wielu wychowanków barlineckiego Domu Dziecka już się usamodzielniło i wiedzie spokojny żywot normalnej, pełnej i kochającej się rodziny.

Niektórzy z wychowanków podjęli studia na wyższych uczelniach. Największą radością dla pedagogów pracujących w Domu Dziecka jest to, że wielu wychowanków w dalszym ciągu utrzymuje kontakt ze „swoim Domem”. - Odwiedzają nas przed świętami, chwalą się swoimi dziećmi. To dla nas bardzo miłe. To także nagroda za naszą pracę i potwierdzenie, że to co robimy ma sens i jest potrzebne, choć oczywiście walałabym, żeby żadne dziecko nie musiało trafiać do Domu Dziecka - mówi Dorota Bartosiewicz. Zapraszamy do odwiedzania naszej strony: www.domdziecka.barlinek.biz.pl

Tomasz Graś

Dodaj komentarz