Rynek nie lubi próżni

Praktycznie pewniakiem jest unia walutowa, do której nawet nie wstąpiliśmy, mimo uporu rządu na wstąpienie w tak niekorzystnych warunkach. I prawdopodobnie nie wstąpimy, bo unia ta przy obecnej sytuacji rozleci się bardzo szybko. O ile nikt nie będzie starał się reanimować trupa.

Możliwe jest też, że pożegnamy się z Unią Europejską, która chwieje się w posadach. "Europejska solidarność" jest coraz mniej popularna w czasie wizji niepewnego jutra. Coraz mniej zgody, coraz więcej podziałów. Coraz mniej Unii.

Co by się stało gdyby do tego doszło? Co byśmy stracili? Stracilibyśmy zupełnie nieprzydatne nam rzeczy, jak minimalne poziomy ceł i akcyz, regulacje dotyczące krzywizny i koloru bananów, dyrektywę o przewozie cukierków karmelkowych. Stracilibyśmy limity, których musieliśmy się trzymać. Przestaniemy też dokładać do tego europejskiego interesu, bo, opierając się na wyliczeniach Tomasza Cukiernika, płatności do Unii razem z obsługa środków przychodzących wynoszą więcej niż same środki przychodzące.

Ale czy straty byłyby tylko pozytywne? Co z Trybunałem Strasburskim? Trzeba przyznać, że są też rzeczy całkiem potrzebne, nie ma ich wprawdzie za wiele ale jednak istnieją.

REKLAMA

Co będzie dalej, co się stanie, gdyby wspólnota upadła? Rynek nie lubi próżni. Wbrew temu, jak ewentualny upadek, czy to strefy euro czy samej Unii, jest przedstawiany w mediach, nie powstanie nagle pusta przestrzeń w której nie będzie się nic działo a ludzie nie będą umierać na ulicach. Co więc zamiast Unii? Może wspólnota wolnego handlu? Taki nie wybujały pakt zakładający zwolnienie lub zmniejszenie ceł w handlu między obywatelami państw w pakcie. Czemu miałoby takie coś zaistnieć? Ponieważ po przekształceniu gospodarki w '89 (a nawet delikatnie wcześniej) rozwija się ona w dużej mierze w stronę eksportowania towarów do innych krajów. Nie ma więc sensu tego hamować nadmiernymi cłami i podatkami. Ale żeby doszło po rozpadzie obecnej wspólnoty do takiego paktu obywatele muszą wymusić to na rządzie, bo sądząc po jego działaniach na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, nie wpadnie on na to, że jest to w jego interesie.

Ale rok 2012 może nie napawać dobrym humorem. Szykują się podwyżki akcyzy na paliwo, akcyzy na wyroby tytoniowe. Wejdą zmiany podatkowe i niektóre produkty będą rozliczane z innych stawek podatkowych. Ciężko będzie nawet znaleźć złudne ukojenie w alkoholu, bo akcyza na niego też wzrośnie.

Z tego powodu mogę życzyć wszystkim jedynie szczęścia i powodzenia w nowym roku. Sytuacja ekonomiczno-polityczna dołuje dostatecznie, dlatego mam nadzieję, że każdy będzie w tym roku milszy i życzliwszy dla innych, by zachować równowagę nastroju i pogodę ducha. Nie ma sensu dodatkowo gnębić siebie i innych.

Autor: Seth Knox

Dodaj komentarz