Serwis informacyjny mieszkańców Barlinka i okolic

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 

SEWD Centrum Drewna

 

WATEX sp. z o.o.

 

LUX-TRANS

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 SEWD Centrum Drewna

 WATEX sp. z o.o.

 LUX-TRANS


 czwartek 18 lipca 2024r.   imieniny: Arnold, Erwin, Erwina

Reklama

A A A
0 1 1 1 1 1
Image
Coś o naszej pasji
Nasza kolejna wyprawa „Pasją” tym razem dwudniowa (chociaż, jak zwykle, zbyt krótka) właściwe nie miała jakiegoś określonego celu. Ot! tak pobrykać po Dąbskim, a jeśli wiatr pozwoli to może gdzieś dalej.

Najkrótszy na świecie regulamin rejsu, którego autorem jest Kapitan Janusz Zbierajewski składa się z trzech punktów i mówi:
1. Ma być bezpiecznie.
2. Ma być miło.
3. Koniec regulaminu.
I tego postanowiliśmy się trzymać.

Jest takie żeglarskie powiedzenie, które mówi „Nieważne gdzie, ważne z kim”. Uczestniczyłem w kilku rejsach morskich, kończących się tzw. kwasem z bardzo banalnych powodów (np.: „dlaczego ty mieszasz herbatę tak długo”, albo też: „dlaczego twój sztormiak leży wiecznie tu, a nie tam”). Motywy kłótni błahe, ale dla ludzi przebywających kilka lub kilkanaście dni na bardzo małej powierzchni mogą stać się przyczyną karczemnej awantury. Bywało, że kończyło się nawet zerwaniem na zawsze jakichkolwiek więzi, nawet przyjaźni- czego miałem przykrą okazję być świadkiem.

REKLAMA

Dlatego każdy kto wybiera się w rejs, choćby godzinny, z powodów czysto higienicznych powinien znać i stosować regulamin zacytowany powyżej. Nie jest to trudne. Trzeba tylko rozpoznać u siebie granicę, której nie wolno przekroczyć, uśmiechać się do siebie i innych oraz starać się nie poruszać wrażliwych i wywołujących gwałtowne emocje tematów (np. politycznych). Generalnie, jak mawia mój żeglarski mentor, wieloletni klubowicz i jeden z założycieli barlineckiego Sztormu, którego nazwiska przez grzeczność i szacunek nie wymienię (nie pytałem o zgodę): „na jachcie najbezpieczniej jest rozmawiać o du…e Maryny”.

Ale dosyć tych filozoficznych rozważań. Koniec końców nasza czteroosobowa ekipa przyjęła trzypunktowy regulamin i ruszyła w jedynym możliwym kierunku czyli na wodę.

Image

Prognoza zapowiadała upalny i raczej bezwietrzny (1-3 m/s) dzień. Wychodząc z portu widzieliśmy na akwenie niewielkie zmarszczki, zatem mieliśmy nadzieję na minimalny chociaż wiatr. Po około półgodzinnej żegludze w górę Jeziora Dąbskiego zmarszczki się wyprostowały i jacht wyraźnie zwolnił. Prędkość spadła z dotychczasowych dwu i pół do ok. pół węzła. Właściwie zaczęliśmy dryfować z niewielkim, naturalnym na tym akwenie prądem.

Cóż, żeglarstwo to sport dla ludzi cierpliwych, zatem postanowiliśmy spokojnie poczekać na kolejne podmuchy, umilając sobie czas typową w takich okolicznościach konwersacją o wspomnianym powyżej fragmencie ciała Maryny. W ten sposób, w niemalże tropikalnym upale spędziliśmy około 40 minut, omawiając wspomniany oraz wszystkie pozostałe wdzięczne fragmenty ciała rzeczonej Maryny i opróżniając blisko połowę przewidzianego na cały dzień zapasu płynów. Tu zupełnie poważnie wyjaśniam i rozwiewam wszelkie wątpliwości oraz narosłe wokół tematu legendy, że płynami, o których mowa była zwykła woda mineralna. Jedna z pryncypialnych i wpojonych mi przez naszych klubowych starych wilków morskich zasad mówi, że spożywanie alkoholu podczas rejsu jest ZAKAZANE i ja tej zasadzie hołduję.

Maryna jak to Maryna, ma swój początek i koniec. Mówiąc krótko, zaczęliśmy zastanawiać się co począć z tak pięknie rozpoczętym rejsem. W oczy powoli zaczęło zaglądać nam widmo śmierci z pragnienia, a w najlepszych okolicznościach całodzienny dryf na jachcie w bliżej nieokreślonym kierunku. Postanowiliśmy uruchomić silnik i na małych obrotach z prędkością ok. 3 węzłów zaczęliśmy kulać się dalej ku celowi naszej podróży, którego tak naprawdę do tej pory nie ustaliliśmy.

Image

Pomimo lekkiego powiewu spowodowanego jednak wyłącznie prędkością własną jachtu słońce paliło nasze ciała niemiłosiernie. Pot spływał dość szerokim strumieniem po plecach i dalej tam, gdzie się one kończą czy też jak mawiają niektórzy, rozdwajają. W tak pięknych okolicznościach przyrody dokulaliśmy się na naszej katarynie (czyt. silniku) na wysokość Lubczyny. Oczyma wyobraźni widziałem już chłodny prysznic, który czeka w porcie a także niemniej chłodne, złociste, orzeźwiające, zwieńczone cudowną pianką piwko czekające w portowej tawernie. Ale tu konsternacja, bunt załogi, poza mną nikt nie chce do Lubczyny.

Oni… że już tam byliśmy, że nie czeka nas tam nic nowego. Ja… że chłodny prysznic, że chłodne piwko, że uśmiechnięte dziewczęta w tawernie. Oni… zeszli pod pokład i wrócili uzbrojeni w białą broń zaanektowaną na czas buntu z kambuza, wykrzykując z wściekłością w moim kierunku: Stepnica or muerte!!!. ;-) Poddałem się pod naporem argumentów. Po tej krótkiej „burzy” na pokładzie, lekko wściekły (mam nadzieję że nie było tego widać- tak czy inaczej wybaczcie) zapytałem oficera nawigacyjnego o odległość do Stepnicy. Po chwili odpowiedź: około 12 mil. To oznaczało, że moja wizja niebiańskich, portowych rozkoszy oddaliła się o jakieś cztery do pięciu godzin. Dramat.

Stepnica, cel naszej podróży to niewielka miejscowość, z dawien dawna osada rybacka, która prawa miejskie uzyskała uwaga (!) 01 stycznia 2014 roku. Położona jest we wschodniej części Roztoki Odrzańskiej, czyli w tzw. przedsionku Zalewu Szczecińskiego. Obecnie miejscowość turystyczna, z nowo powstałym portem jachtowym oraz całym niezbędnym zapleczem turystycznym, stanowiąca port tymczasowy dla niedużych jachtów spływających z północy lub podążających w tym kierunku. Tyle o celu naszej podróży dowiedzieliśmy się z internetu i wspomnień załoganta. Cała reszta to wielka zagadka, którą postanowiliśmy rozwikłać.

Po krótkim przestudiowaniu mapy, wyznaczyliśmy kurs, prowadzący z ujścia Jeziora Dąbskiego do Odry, wybierając najkrótszą drogę od południowej strony Kaczej Wyspy. Silnik pół naprzód i jazda. Początkowo wyglądało to tak jakbyśmy płynęli w przybrzeżne szuwary, ale w miarę zbliżania się do wyspy pojawiały się kolejne znaki nawigacyjne, utwierdzając nas w przekonaniu, że wyznaczony kurs jest właściwy. Wpływamy w naturalny kanał łączący Dąbskie z Odrą mijając z prawej burty Kaczą a później Mewią Wyspę. Ich brzegi porośnięte są wysokimi trzcinowiskami oraz koloniami lilii wodnej. Przez chwilę mamy wrażenie, że w niewyjaśniony sposób wróciliśmy razem z jachtem w nasze ukochane barlineckie szuwary.

Image

Wreszcie wychodzimy na szerszą wodę. Odra zwana też na tym odcinku Domiążą jest naturalnym, choć sztucznie pogłębionym, torem wodnym dla statków zawijających do portu w Szczecinie. Tor jest należycie oznakowany zatem nie sposób tu zabłądzić. Kilka razy miałem okazję pokonywać ten odcinek w nocy. Jazda na znaki nawigacyjne w zupełnych ciemnościach jest bardzo ekscytująca, a mijany w odległości pół kabla statek, którego ogrom w środku nocy bardziej się czuje niż widzi, może spowodować u niedoświadczonego sternika jachtu napad panicznego strachu. Ale my jesteśmy tu za dnia i pyrkając naszą katarynką posuwamy się bezpiecznie skrajem toru.

Co jakiś czas potwierdzamy swoją pozycję odczytując numery mijanych znaków nawigacyjnych. Lewą burtą mijamy Skolwin, ruiny jakiejś opuszczonej fabryki. Przed sobą również z lewej burty widzimy industrialny i lekko surrealistyczny krajobraz, będący efektem działalności zakładów azotowych w Policach. Z prawej burty widok zgoła odmienny. Porośnięty szuwarami brzeg Odry poprzecinany co jakiś czas dzikimi plażami, z których pozdrawiają nas korzystający z nich tubylcy oraz wędkarze. Gdzieniegdzie pośród drzew przezierają dachy pojedynczych zabudowań, nie wiedzieć zamieszkałych czy opuszczonych.

Image

Słońce schowało się za chmurami, zrobiło się chłodniej i o wiele przyjemniej niż do tej pory. Lekko znużeni trudami rejsu ale także odurzeni i zachwyceni zmieniającym się co i rusz krajobrazem wymieniamy uwagi dotyczące mijanych okoliczności przyrody, kontemplując otaczającą nas rzeczywistość. Dzięki łaskawości załogi na pokładzie pojawiła się świeżo zaparzona, aromatyczna kawa. Ja odpalając niezbędnego przy tej okazji papierosa rozmarzyłem się: „ech, tak to można doganiać tę Europę”.

Lewą burtą mijamy nieśpiesznie, ciągnącą się na długości około mili Wyspę Karw. Przed nami wyłania się piękny widok na Roztokę Odrzańską. W tym miejscu Odra rozlewa się w szerokie estuarium, tworząc naturalną zatokę Zalewu Szczecińskiego. Daleko na północy majaczą brzegi Wyspy Chełminek zamykającej od południowej strony wody Zalewu i stanowiącej naturalną bramę wejściową do żeglarskiego raju. Na lewo od Chełminka ledwie widoczna Trzebież- ostatni port przed dalszą podróżą na północ. Dalej już szerokie wody Zalewu, Bałtyku, a za nimi całego świata. Raj i ziemia obiecana dla każdego żeglarza.

Ale musimy wrócić do twardej żeglarskiej rzeczywistości, zbliżamy się do miejsca, w którym powinniśmy odbić na prawo od głównego toru wodnego. Roztoka ma około 30 km2 powierzchni, zatem trafić do małego punktu docelowego na brzegu (mowa o Stepnicy) nie jest tak łatwo. Tym bardziej że na jej wodach jest kilka przeszkód nawigacyjnych które trzeba rozpoznać i bezpiecznie ominąć. Z nosem w mapie przyglądam się akwenowi, wyszukując pław, przy których możemy zmienić kurs i sprawdzając co czeka nas dalej. Decyzja zapadła, w okolicy pławy nr 20 zwrot w prawo na kurs kompasowy 45, mijamy prawą burtą widoczny już zachodni znak kardynalny (nie od Kardynała, ale od kardynalnego błędu- ominięcie tego znaku z niewłaściwej strony jest właśnie kardynalnym błędem i może skończyć się katastrofą) i szukamy przed dziobem pław wyznaczających tor podejściowy do Stepnicy.

Artur Wilk 

cdn…

Dodaj komentarz


Wpisy wulgarne, zawierające błędy ortograficzne, hejt, kłótnie, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane DUŻYMI LITERAMI), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze. Zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj? Napisz do nas redakcja@barlinek24.pl lub użyj przycisku "Zgłoś administratorowi". Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Prosimy nie podpisywać anonimowych komentarzy z imienia i nazwiska. Regulamin komentarzy.

Twój komentarz nie został opublikowany? Skorzystaj z fb i komentuj pod postem na naszym profilu B24.

Kod antyspamowy
Odśwież