Serwis informacyjny mieszkańców Barlinka i okolic

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 

SEWD Centrum Drewna

 

WATEX sp. z o.o.

 

LUX-TRANS

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 SEWD Centrum Drewna

 WATEX sp. z o.o.

 LUX-TRANS


 czwartek 18 lipca 2024r.   imieniny: Arnold, Erwin, Erwina

Reklama

A A A
0 1 1 1 1 1
Image
Coś o naszej pasji
Wprawdzie głębokości na naszej trasie wahają się w granicach 3 m, ale jestem tu pierwszy raz i zważywszy na pkt. 1 zatwierdzonego przez wszystkich uczestników rejsu regulaminu wolę trzymać się toru wodnego tak, aby było bezpiecznie. W tym czasie pojawia się nagły powiew wiatru o sile około 4 stopni Beauforta, wytworzyła się wyraźnie widoczna fala.

Wieje z zachodu, więc póki co pcha nas w kierunku naszego celu. Po jakimś czasie widzimy już główki portu, jest jeszcze widno, widoczność cały czas doskonała. Przed samym portem czuję lekkie mrowienie na plecach widząc dwa znaki kardynalne- północny i południowy- których brak jest na mapie. W takich przypadkach każdy chyba czuje przynajmniej lekki niepokój, mapy są nowe, zatem skąd różnica??? (Po późniejszym porównaniu naszych nowo zakupionych map z innymi okazało się, że nie ma tych znaków wyłącznie na naszych mapach.

REKLAMA

Mapy są wydawnictwa niemieckiego i zaczynam powątpiewać w przysłowiową niemiecką solidność, mając jednocześnie nadzieję, że więcej takich niespodzianek nie będzie. Zgroza. Lekka poprawka kursu i idziemy pomiędzy znakami. Wreszcie rzucamy cumy na keję, maszyna stop. Stoimy. Natychmiast zaczynam rozglądać się za drogą do tawerny, rozkosz już tak blisko. Ale jeszcze klar na jachcie i zgłoszenie postoju w bosmanacie. Port wygląda dość przytulnie ale jest dziwnie pusty- właściwie poza nami nie ma tu nikogo. Wiatr, który już się uspokoił pozostawił po sobie falę, która dosyć wyraźnie kołysze pływającym pomostem do którego cumujemy a wraz z nim całym jachtem. Zakładamy szpringi.

Okazało się, że bosmanat jak i cały port jeszcze nie działają. Tak się składa, że oficjalne otwarcie właśnie jutro. Tymczasem jesteśmy bez wody, prądu i sanitariatów. Chce mi się wyć i zastanawiam się czy nie zejść do kambuza po białą broń, aby poćwiartować wszystkich, którzy optowali za tym portem. Szczęśliwie na pokładzie pojawia się chłodne piwo z naszej jachtowej lodóweczki i po chwili wspólnie z pozostałą częścią załogi, rozprawiamy na pokładzie, jak rozwiązać sprawę zaopatrzenia jachtu w media oraz kwestię sanitariatów. Rozważaliśmy możliwość włamania do najbliższego budynku, sterroryzowania jego właścicieli i szybkiego skorzystania z prysznica ale przeważyła teza, że pozostawimy po sobie zbyt wiele śladów, szczególnie tych zapachowych.

Image

Po naradzie, która przedłużyła się o kolejne piwo, doszliśmy do wniosku że prądu wystarczy nam jeszcze na rejs do Bornholmu i z powrotem. Przy czym możemy w tym czasie bez przerwy słuchać radia i jednocześnie puszczać lampą topową sygnały świetlne w kierunku przelatujących nad nami samolotów. W wodę pitną zaopatrzymy się w pobliskim markecie czynnym do 22:00 (cynk od tubylców) a prysznic urządzimy sobie po zmierzchu na kei, używając do tego celu wiadra i wody zaburtowej. Po wszystkim skoncentrowaliśmy się na realizacji punktu 2 naszego regulaminu rejsu. Ma być miło, zatem idziemy w miasto. To poszliśmy.

Zaraz za portem postój w mieszczącej się w okazałym budynku tawernie. W menu serwują rybę więc jednogłośnie zamawiamy sandacza z przystawkami. Sandacz okazał się naprawdę godnym całodniowej wyprawy i związanej z nią udręką. Ryba świeża, dobrze sprawiona, delikatna, wspaniale pachnąca i jeszcze lepiej smakująca. Sama tawerna też robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. W tzw. międzyczasie dogadujemy się z jej właścicielem w sprawie pryszniców. Wyraźnie poprawiają się humory. Jest dobrze. Market całkiem niedaleko od tawerny, zresztą wszędzie tu całkiem niedaleko od tawerny. W drodze powrotnej, objuczeni zakupami zwiedzamy miejscowy zabytkowy kościół, po czym widząc drogowskaz z napisem port jachtowy zmierzamy w kierunku naszej przystani.

Image

Po kilkuminutowej wędrówce okazało się że drogowskaz prowadzi do portu jachtowego ale nie jest to ten w którym zacumowaliśmy. Zaciągnęliśmy języka u tutejszego bosmana. Jest to Marina Kanał Młyński której właścicielem jest LOK (nie myślałem że ta organizacja jeszcze istnieje). Marina jest kanałem o szerokości ok 20 m i ciągnącym się na długości blisko mili. Zupełnie osłonięta od wiatru i fali. Cisza, spokój, droga na Ostrołękę. Cumuje w niej sporo jachtów i jest tu wszystko co powinno być w porcie jachtowym. Następnym razem może tu zawitamy. Bosman pokazał nam skrót do miasta i po kilku minutach drogi przez chaszcze byliśmy u siebie. Po przestudiowaniu mapy, okazało się, że Marina Kanał Młyński jest na niej widoczna, chociaż wejście na pierwszy rzut oka jest mało atrakcyjne, acz oznaczone we właściwy sposób. W drodze na jacht jeszcze szybka kawa w tawernie, potem prysznic. Na jachcie rozpoczęliśmy przygotowania do kolacji. Danie główne kiełbaska i kaszanka z grilla. Kolacja była syta i trochę się przeciągnęła. Ponieważ nikt z nas nie zaglądał w chronometr więc nie wiem o której poszliśmy spać ale musi że było grubo po dziewiątej… z wiadomych powodów.

Niewiele przed ósmą obudziła nas fala porannej bryzy, wspomagana tą wytworzoną przez łodzie rybackie wychodzące na Zalew. Prysznic i długo przeciągające się, wystawne śniadanie, po czym sączona około godziny kawa. Na nabrzeżu widoczne przygotowania do dzisiejszej uroczystości otwarcia portu. Pora zmykać. Szybki klar do wyjścia, cumy precz i ku przygodzie. Pogodę zwiastuje słoneczny, choć niegorący dzień przy wietrze o sile do 40 B z kierunków północnych z odkrętką na zachód. Kilka kabli za główkami stawiamy żagle, przez chwilę myślałem o refowaniu, ponieważ pojawiały się krótkie piątkowe szkwały, ale nie były one dokuczliwe, a my najdalej za godzinę będziemy opuszczać wody Roztoki. Żagle w górę, maszyna stop i za chwilę kojący szum fali i wiatru. Idziemy pełnym bajdewindem prawego halsu, Pasja osiąga chwilami 5,5 węzła. Jest żeglarsko. Stopniowo odpadamy do półwiatru, na torze wodnym pusto, żadnego żelastwa (czyt. statków).

Image

Szybko przecinamy tor w poprzek po czym odpadamy do baksztagu utrzymując kurs lekko poza jego krawędzią. Głębokości bezpieczne, idziemy z dobrą prędkością w zamierzonym kierunku. Droga powrotna już znana, niby nic nowego ale cały czas cieszy oko. Po drodze mija nas kilka jachtów, zwyczajowo pozdrawiamy się tak jak nakazuje etykieta żeglarska. Chociaż to nie tylko etykieta, to raczej wspólnota która łączy żeglarzy, wzajemna estyma, pasja która pcha nas w nieznane, która pozwala pokonywać kolejne słabości, swój strach, strach przed nieznanym. Żeglując, często doświadczam tej przedziwnej więzi pomiędzy mną, a otaczającym mnie żywiołem. Jest to coś w rodzaju strachu, ale nie takiego który paraliżuje, a takiego który motywuje, wyzwala energię dzięki której mam wiarę w to co robię i siłę do podejmowania kolejnych kroków. Wyzbywam się wtedy zupełnie lęku, odczuwam harmonię świata, wyzwala się we mnie uczucie bezgranicznej wolności. On (żywioł) nie zrobi mi nic złego bo ja to On. Nazywam to magią żeglarstwa, odczuwaną przez innych czasem w sposób podobny a czasem zgoła odmienny. Ale to nas łączy, magia o której wiemy że jest.

Image

Mijamy kilka sporej wielkości żelaźniaków, zawsze wzbudza to trochę emocji. Po niespełna dwu godzinach docieramy na wysokość Inoujścia. Odbijamy mocno w lewo i mijając od północnej strony Wyspę Mewią opuszczamy tor wodny, powracając tym samy na Jezioro Dąbskie. Celowo wybraliśmy taką trasę ponieważ chcieliśmy z bliska przyjrzeć się kolejnej atrakcji akwenu, która była już widoczna w odległości ok. kabla przed dziobem jachtu. Wrak betonowca „Urlich Finsterwalde”, leżący w północnej części Jeziora Dąbskiego. Zbudowany w roku 1941, wykonany został z siatkobetonu. Pływał jako tankowiec przewożąc paliwa syntetyczne produkowane w czasie drugiej wojny na terenie okupowanej przez Niemców Polski. W marcu 1945 roku został mocno uszkodzony podczas nalotu na port w Szczecinie. Po wojnie odholowany i osadzony na dnie w obecnym miejscu. Stanowi swoistą atrakcję dla żeglarzy i motorowodniaków. Podpływamy bliżej. Z małej odległości sprawia raczej posępne wrażenie, jego mocno nadgryziony zębem czasu kadłub wygląda jak śpiący w wodzie, budzący grozę kolos. Mimowolnie ściszamy głosy, przyglądając się uśpionemu gigantowi którego nie chcemy obudzić ze snu. U jego boku stoi zacumowany jacht, którego niczego nieświadomi właściciele spacerują po ogromnym cielsku. Wygląda to trochę jak nierealny, porażający zmysły sen.

Image

Kilka fotek i zmieniamy kurs na południowy. Wiatr z powodu niewielkiej odległości od brzegu zdecydowanie przycichł, a przed nami jeszcze sporo drogi. W miarę jak oddalamy się od brzegu wiatr powraca, pchając nas zdecydowanie na południe. Po kilkugodzinnej żegludze, w czasie której zaliczyliśmy drobną awarię płetwy mieczowej spokojnie dobijamy do naszego portu. Klar na jachcie i koniec rejsu. Wszystko co dobre szybko się kończy. Dzwonię do następnej klubowej załogi z informacją, że jesteśmy na miejscu. Po około godzinie przekazujemy im jacht, życząc dobrego wypoczynku i przysłowiowej wśród żeglarzy stopy wody pod kilem. Szybki prysznic i do domu.

... któż pojmie? — prócz tych samych, którzy
Pląsali z falą rozigranej burzy
Tę pełność życia, ten war krwi, co pali
Serce żeglarza na bezdrożnej dali...
Byron - „Korsarz”

Artur Wilk 

W miarę jedzenia apetyt rośnie, czyli coś o naszej pasji - cz. 1 >>>

Dodaj komentarz


Wpisy wulgarne, zawierające błędy ortograficzne, hejt, kłótnie, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane DUŻYMI LITERAMI), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze. Zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj? Napisz do nas redakcja@barlinek24.pl lub użyj przycisku "Zgłoś administratorowi". Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Prosimy nie podpisywać anonimowych komentarzy z imienia i nazwiska. Regulamin komentarzy.

Twój komentarz nie został opublikowany? Skorzystaj z fb i komentuj pod postem na naszym profilu B24.

Kod antyspamowy
Odśwież