Przystanek Woodstock

W piątek rano policja oceniała, że na polu namiotowym koczowało 75 tys. ludzi. Owsiak przewiduje, że w sobotę będzie ich dwa razy tyle. - Według naszych obliczeń, z ziemi i powietrza, wychodzi nawet 150 tys. ludzi - ocenia Owsiak. - Liczę na ludzi, niech pokażą, że tu jest normalność, bo jak jest w Sejmie, to pokazali ostatnio politycy. Tu obowiązuje umowa społeczna, szanujemy wszystkich, bez względu na poglądy polityczne i uczucia religijne.

Ze sceny wezwał tłum, by pokazał, co myśli o Sejmie i politykach. To były najgłośniejsze gwizdy pierwszego dnia Woodstocku. Dwie godziny później Woodstock zamilkł, czcząc w ten sposób 64. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Janusz Pietrusiński z Gdańska przyjechał z 11-letnim synem Kamilem. Obaj wykąpali się pod kranami z zimną wodą. Tata fryzjer czerwonym żelem do włosów ułożył Kamilowi irokeza. - Do szkoły nie mogę tak chodzić. To jedyna okazja w roku, by mieć irokeza - cieszy się Kamil. Jako jedyny w swojej klasie, a może nawet w całej szkole, pojechał na Woodstock. - Jesteśmy tu drugi raz. Nie mam żadnych obaw o bezpieczeństwo - mówi pan Janusz.

Grzegorz Kielc, tata 12-letniego Tomka, fanem Owsiaka, a później Orkiestry Świątecznej Pomocy, jest od kilkunastu lat. O Owsiaku pierwszy raz usłyszał w Rozgłośni Harcerskiej. Do tej pory opuścił tylko jeden Woodstock. - Mamy jeszcze trzyletniego syna. Dziś został w domu z dziadkami, ale za kilka lat pewnie też będzie przyjeżdżał z nami do Kostrzyna.

REKLAMA

Na namiocie Tomka i Wiktora z Opalenicy pojawiła się dmuchana lalka. Ubrana w kabaretki plastikowa zabawka rodem z sex shopu ma po prostu przyciągać uwagę przechodniów. Chłopcy na brzuchu wypisali jej markerem "wrzuć monetę". - Tomek dostał ją od znajomych na osiemnastkę. Wreszcie nam się przydała. Póki tu jesteśmy, nikt nam jej na pewno nie ukradnie. Będziemy jej pilnować - śmieją się młodzi woodstockowicze. Poważniej jest w wielkim namiocie Akademii Sztuk Przepięknej. Wczoraj woodstockowicze dyskutowali z Kamilem Durczokiem i Janem Tomaszewskim, który wzywał rząd do rozp...a PZPN. - Najlepszym prezesem związku piłkarskiego w Polsce byłby Mariusz Walter z TVN - mówił legendarny bramkarz, który władze PZPN umieściłby najchętniej w więzieniu. Kilkuset woodstockowiczom ta wizja przypadła do gustu.

Durczok na Woodstock przyjechał swoim harleyem. Był zaskoczony, że motocyklistom ustępuje się tu miejsca. - Bo na drogach uchodzimy za kilerów, a tu taka życzliwość, zostanę chyba do niedzieli, kiedy zagrają The Stranglers - mówi Durczok. Na dzień dobry przyznał się woodstockowiczom, że jako dziennikarz radiowy puszczał Modern Talking i nosił fryzurę typu "poppers". Potem zaczęły padać poważniejsze pytania. Durczok wyznał, że z polityków najbardziej ceni Tadeusza Mazowieckiego i Leszka Balcerowicza (na Woodstocku w sobotę o godz. 14). - Balcerowiczowi nigdy nie można było zarzucić krętactwa. To wyjątkowo uczciwy polityk. Nigdy nikt do niego się nie przyczepił - mówi Durczok. - A Lepper? - głos z tłumu. - Aż tyle czasu nie mamy, żeby analizować ten przypadek - zaśmiał się Durczok.

Woodstockowi najbardziej dokucza potworny upał. Ktoś wyliczył, że w namiocie w południe było 60 stopni Celsjusza. Około tysiąca wolontariuszy z Pokojowego Patrolu wciąż przypomina, by pić wodę i przykrywać głowy.

- Nie masz czapki - pyta dziewczynę "patrolowiec".

- Nie mam.

- To załóż majtki na głowę.

Źródło: gazeta.pl

Obejrzyj Woodstock, 3 dni na żywo >>

Dodaj komentarz