Serwis informacyjny mieszkańców Barlinka i okolic

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 

SEWD Centrum Drewna

 

WATEX sp. z o.o.

 

LUX-TRANS

 

Barlinek Inwestycje Sp. z o.o.

 SEWD Centrum Drewna

 WATEX sp. z o.o.

 LUX-TRANS


 czwartek 18 lipca 2024r.   imieniny: Arnold, Erwin, Erwina

Reklama

A A A
0 1 1 1 1 1
Image
Pokonali trasę ultramaratonu
London - Edinburgh - London, rowerowy ultramaraton organizowany, co cztery lata w Anglii. W tym roku wystartowali w nim barlinianie, Andrzej Binkowski i Artur Szyszka. Na pokonanie trasy liczącej 1438 km, potrzebowali 99. godzin. Jak obaj podkreślają, nie o wynik im chodziło. Ale warto zaznaczyć, że na ponad tysiąc zawodników, zajęli miejsca w okolicy 100.

Pomysł zrodził się, dwa lata temu, podczas kwalifikacji do najbardziej prestiżowego wyścigu kolarskiego Paryż - Brest - Paryż. Powrócił, jesienią ubiegłego roku, kiedy okazało się, że w 2013 roku nie będzie polskiego maratonu „Bałtyk - Bieszczady”. W styczniu br., po wielu perturbacjach, uczestnictwo BGK w „LEL-2013” stało się faktem. W wyścigu jechali zarówno amatorzy, jak i zawodowcy. Reprezentowali 33 państwa z całego świata. Z Polski wystartowało 26-ciu śmiałków (wszyscy ukończyli).

Nasi zawodnicy, już pół roku przed wyścigiem uzgadniali strategię, jak jechać, aby przeżyć przygodę i razem dotrzeć do mety. Wszystkie uzgodnienia wzięły w łeb. Jadąc, okazywało się, że uzgodnienia i plany, planami, a życie sobie.  Zgodnie podkreślają, ze zaskoczył ich poziom trudności wyścigu. Liczyli, że góry zaczną się dopiero w Szkocji. Okazało się, że rozpoczęły się one od samego startu. Tylko jeden etap jazdy (N2 i z powrotem S9) odbywał się na wale wzdłuż kanału i praktycznie „po płaskim”. Reszta to góry, zmienna pogoda i walka o kolejne kilometry.

Już po przejechaniu 300 km, odczuwając pierwsze bóle kolan i „Achillesów”, z dalszej rywalizacji chciał się wycofać Artur. Z pomocą „bardziej zaprawionego w bojach” - Andrzeja, przemógł chwilę słabości i w konsekwencji dojechał do mety. Ale aby tam dotrzeć, do pokonania były dziurawe drogi. Kilkunastu kilometrowe podjazdy. Na szczytach „poziome deszcze”, czasem grad. Zimno i zjazdy na mokrych hamulcach. Jak mówią, w ich trakcie przed oczami przesuwało się całe życie. Drżały szczęki, ręce i uda, a z nimi rowery, które nie trzymały się drogi. Do tego trzeba było uważać na owce (ostrzegały o nich znaki drogowe – uwaga na wolno chodzące owce). Można ich się było spodziewać w najmniej oczekiwanych miejscach. Chociażby tuż za zakrętem, kończącym szaleńczy zjazd z góry. Ruch lewostronny. A jechać trzeba było zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Co dobrego spotkało ich w  Anglii?

REKLAMA

Organizacja wyścigu. Punkty kontrolne pomiędzy etapami, a na nich: setki wolontariuszy (od skauta, po emeryta), miejsca noclegowe, serwisy dla rowerów, socjal dla ciała i posiłki dla ponad tysiąca zawodników, wszystko poukładane i przygotowane na najwyższym poziomie. Do pomocy angażowała się społeczność lokalna, która traktowała imprezę jak swoiste święto, trwające nie kilka godzin, ale dni i nocy. To dało im komfort i pewność, że znajdą pomoc na mecie każdego odcinka trasy.

Obaj zawodnicy zgodnie twierdzą, że nie zapomną: o 21 obiadach, jakie zjedli w ciągu czterech dni, o konieczności jazdy w tych samych ubraniach i spaniu w nich przez trzy noce, o nocnej jeździe i upalnym poranku, które w konsekwencji pozwoliły im, w południe, dojechać do Londynu i uplasować się w okolicach setnego miejsca.

Wszyscy kolarze wyznaczoną trasę musieli pokonać w czasie 120 godz. Około 200 z nich do mety nie dojechało. Nasi, odczuwając do dnia dzisiejszego, skutki zmagań, żartobliwie mówią o przyszłych kolarskich wyzwaniach. Może pojadą dookoła Austrii, może w poprzek Ameryki? Czas pokaże. Co było nagrodą w opisywanym wyścigu? Medal, „przygoda” i satysfakcja, że udało się pokonać tyle kilometrów na rowerze.   
Js

Dodaj komentarz


Wpisy wulgarne, zawierające błędy ortograficzne, hejt, kłótnie, obsceniczne czy obrażające innych komentatorów i naruszające podstawowe zasady netykiety (np. pisane DUŻYMI LITERAMI), nie będą publikowane. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze. Zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj? Napisz do nas redakcja@barlinek24.pl lub użyj przycisku "Zgłoś administratorowi". Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy. Prosimy nie podpisywać anonimowych komentarzy z imienia i nazwiska. Regulamin komentarzy.

Twój komentarz nie został opublikowany? Skorzystaj z fb i komentuj pod postem na naszym profilu B24.

Kod antyspamowy
Odśwież